wtorek, 10 grudnia 2013

Muzyka mojej przygody, czyli sentymentalna przypominajka co i gdzie się słyszało!

Tego jeszcze nie było! Mam zaszczyt zaprosić na podróż  z muzyką w tle przez moich kilka doświadczeń, które uchwyciły momenty mojego ostatniego roku. Co leciało w miejscu, które zmieniło moje życie albo czy słyszałam jakiś hit gdy wchodziłam do siedziby Versace?  Znana playlista już była, ale żeby publikować piosenki, które towarzyszą jakimś wydarzeniom zawodowych nie uświadczyłam jeszcze w blogosferze. To będzie novum :)


      Schowałam ostatnio do albumu świeżo wydrukowane zdjęcia z mojego ostatniego roku. I jestem dumna z siebie, bo pewnie trzy lata temu nie porwałabym się  na mieszkanie w nowym dla mnie miejscu, a tym bardziej kraju, tam gdzie mnie nie nikt nie zna  a tym samym  jak nikogo. A na dziś mieszkałam w trzech lokalizacjach w Mediolanie i wciąż mam kilka fajnym dzielic do " odkrycia"Najważniejsze to zrobić krok do przodu, który jest milowy dla naszych działań. Zazwyczaj warto, ale NIE WOLNO patrzeć wstecz!. Tego człowiek uczy się z czasem, nie od dziś, ale po kilku przeżyciach.

Nie słyszałam żadnej znanej piosenki, gdy pierwszy raz spacerowałam po nowym dla mnie mieście. Tym bardziej nie słyszałam, gdy zamiast na  pierwsze wykłady na włoskiej uczelnii polecialam na pokaz mody wczesnym i dźdżźystym porannkiem. Nawet jakbym miałam mp3 nie zapamiętałabym nic co leciało, bo biegłam przed siebie zasluchana w swoją duszę.

W moim pierwszym mieszkaniu nie słuchałam zbyt dużo muzyki, ale jedna piosenka była na przełamanie lodów dla mnie i mojej nowej współlokatorki idealna. I ona też ją polubiła. Pierwszy sukces :)

Uczęszczałam na kurs włoskiego, które były wzorcowymi lekcjami pod względem nauczania, intergracji klasy z nauczycielem. Zapełniały trzy wieczory w tygodniu, ale umożliwiały spacer po mieście oraz spotkanie wielu innych studentów. Pewnego razu nasza wykładowczyni puściła "Per dementicare"(  tłumaczone na aby zapomnieć) Zero Assoluto , aby analizować co jest na teledysku, po tygodniach to był nasz grupowy hit. Polecam!

Pamiętam jak mieszkałam  podczas stażu w hostelu, gdzie w przestrzeni wypoczynkowo-jadalnej leciało ciągle MTV. Wiadomo, muzyka łaczy nie tylko pokolenia, ale również kontynenty. Przez ponad miesiąc czasu mogłam na pamięć wymienić kilka hitów, z którym lokalna stacja żyła i promowała. Na początku nienawidziałam tych hitów, dziś wracam z sentymentem.. w tym był:


Napomknę, że słyszło się to wszędzie od McDonald's, dyskotek, sklepów lokalnych oraz nawet baru na rogu z kawą. Wszędzie!

Dokładnie pamiętam co słyszałam, gdy wyjeżdżałam z terytorium lotniska Mediolan-Bergamo, aby na nowo zacząć swój spokojny żywot na włoskiej ziemii. To ten moment, jaki można zobaczyć w filmach jak bohaterowie myślą, a nawet są przekonani, że zmieni się ich życie.  Ja też to czułam,gdy autobus leciał przez autostradę, a w radio "Pronto a correre" ( Gotowy do biegu).



I stało się, bo dzięki takiemu przesłaniu i poczuciu, że znów jadę do mojego miejsca na ziemii za kilka dni zadzwoniłam do rodziny, że wracam .. ale miesiąc póżniej. Czyli słuchajcie i odganijcie przesłanie tekstu, bo kto wie może pewnego dnia może zmienić waszą postawę do życiowego wyzwania. Zostawiam Was z francuską piosenką na refleksję:) 


Może macie jakieś szczególne piosenki, które lubicie ze względu na jakieś wydarzenie ?
 Podzielcie się swoją opinią :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz